Pewnie znów wkładam kij do mrowiska, ale zazwyczaj tak bywa, jeśli człowiek pragnie podzielić się swoimi spostrzeżeniami. A dzisiejsze moje przemyślenia dotyczą bardzo goracej tematyki.
Już kiedyś pisałam o tym, że ostatnio panuje moda na lasowiackość. O ile do niedawna o Lasowiakach nie mówiło się niemal wcale, a kulturę lasowiacką uważano za niszową, to obecnie odczuwalny jest przesyt tej tematyki. W ostatnim czasie słowo Lasowiak odmieniane jest chyba przez wszystkie przypadki i liczby. Być może, to za sprawą licznych projektów i dofinansowań, w ramach których masowo organizowane są, koniecznie ,,po lasowiacku”- eventy, biesiady, festiwale, koncerty, konkursy, pokazy mody, degustacje kulinarne, festyny, rajdy, a nawet lasowiackie msze święte. Są też lasowiackie piwa, lasowiackie sery, a także lasowiackie lody z górami w tle itd. Niestety, często wydarzenia te, nie mają nic wspólnego z kulturą Lasowiaków. Bo jak wytłumaczyć to, że na plakacie duży napis głosi ,,Lasowiackie Jadło”, a dalej można przeczytać w menu – frytki, popcorn, gofry i karkówka. Przy tym, niemal na wszystkich imprezach rozpowszechnia się ,,lasowiackie serce”, jako logo i motyw dekoracyjny, które wcale nie jest typowe dla całego regionu lasowiackiego, a tylko dla północnej części regionu. Ktoś, kto zajmuje się kulturą lasowiacką doskonale wie, że serce wypromowała artystka ludowa pani Maria Kozłowa z Machowa, która po wysiedleniu, ostatnie lata swojego życia spędziła w Tarnobrzegu.
Jestem za tym, aby doceniano i rozsławiano kulturę lasowiacką, bo jest piękna i wyjątkowa. Tylko przykre jest to, że większość osób korzystających z zasobów kultury regionalnej nie ma szacunku dla przeszłości i ludzi, którzy tę kulturę tworzyli? Jeśli ktoś korzysta z jakichś wzorów, wypadałoby powiedzieć, czy napisać z jakiego źródła pochodzą. I nie dotyczy to, tylko wycinanek, malowanek, czy haftów, ale również pieśni i wszelkich opracowań na ten temat. Kiedyś, będąc na konferencji zauważyłam, że podczas wykładu, posłużono się moimi opracowaniami i fotografiami, nie wspomniano jednak z czyjego blogu pochodzą materiały. Niedawno, na koncercie słyszałam przeróbkę lasowiackich pieśni, konkretnie pieśni pani Marii Kozłowej, ale też nikt nie wspomniał o tym, że inspirowano się pieśniami z regionu lasowiackiego, ani też z czyjego repertuaru pochodzą. Innym razem wysłuchałam ,,Koncertu Pieśni Lasowiackich”, przygotowanego przez Dom Kultury, … lasowiackich tylko z nazwy, bo zaprezentowane pieśni okazały się pieśniami popularnymi, znanymi w całej Polsce, które wyśpiewano na głosy i z towarzyszeniem różnych współczesnych instrumentów. Ani gwara, ani melodia, a tym bardziej sposób wykonania, nie wskazywały na to, że są to pieśni lasowiackie. Uważam, że chociaż najczęściej autorzy pieśni ludowych są nieznani, to jednak należy wspomnieć z jakiego opracowania pochodzą, kto je nam przekazał lub kto ma je w swoim repertuarze. To samo dotyczy rękodzieła lub jakiegoś rzemiosła. Tak byłoby uczciwie i podnosiłoby wartość naszych działań, a odbiorca naszych wytworów, czy artystycznych występów, otrzymałby rzetelną wiedzę. W ten sposób wszyscy sięgający po wzorce regionalne, staliby się nośnikami kultury tradycyjnej. Nie wystarczy powiedzieć jestem Lasowiakiem, Lasowiaczką i mam prawo do korzystania z dziedzictwa regionalnego w sposób jaki mi się podoba. Można, a nawet należy korzystać z dorobku i osiągnięć naszych przodków, ale należy czynić to umiejętnie, z rozwagą. Trzeba najpierw poznać historię regionu, ludzi którzy ja tworzyli i tych, którzy obecnie zamieszkują tereny Puszczy. Przydatne są też własne doświadczenia.
Zgadzam się z tym, że dziedzictwo regionalne należy do wszystkich, którzy utożsamiają się z danym regionem. Nie możemy zamykać dziedzictwa w muzeum. Jednak należy korzystać z niego rozsądnie, bez zbędnego modyfikowania wzorów, melodii, czy tekstów pieśni. Jeżeli chcemy inspirować się kulturą regionalną, czyńmy to rzetelnie, z poszanowaniem dla zastanej kultury i jej twórców, sięgając do źródeł i nie przywłaszczając sobie dorobku innych. Moim zdaniem, wiedza na temat kultury regionalnej i dziedzictwa kulturowego jest ciągle mało popularna i należałoby to jak najszybciej zmienić. Być może dobrym rozwiązaniem byłyby szkolenia dla osób zatrudnionych w instytucjach kultury, jak również dla kadry pedagogicznej, czy też osób kierujących różnymi organizacjami samorządowymi. Istnieje bowiem realne zagrożenie, że obecna moda na ,,lasowiackość”, bez poparcia rzetelną wiedzą na temat kultury regionalnej, przyczyni się do zatracenia charakteru autentycznej, pięknej w swojej prostocie kultury dawnych Lasowiaków.